Razem z żoną i naszym synkiem mieszkamy sobie w pięknych okolicach Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Chociaż nasza spokojna wioska położona jest jakieś dwadzieścia kilometrów od tej turystycznej atrakcji to i tak w każdy weekend zwiedzamy ją cała naszą trójką na rowerach. Albo pakujemy rowery do samochodu i wyjeżdżamy gdzieś dalej. Wszystko po to, żeby spędzić razem wolny czas aktywnie na świeżym powietrzu. Mamy porządne rowery, ale każdy z nas jeździ na innym rodzaju jednośladu.

Dla żony kupiliśmy nowoczesnego damskiego Rometa

nowoczesny Romet Jolene 7.0Nasze rowery kupowaliśmy jakieś dwa lata temu. To wcale nie oznacza, że na rowerach jeździmy dopiero od dwóch lat. Nasz syn nauczył się jazdy na rowerze gdy miał niecałe trzy lata. Od tamtej pory wspólnie wybieraliśmy się na wycieczki rowerowe, ale można powiedzieć, że jeździliśmy jedynie wokół komina, czyli dookoła naszego domu. Ja miałem wówczas kilkuletni rower trekkingowy a żona jeździła na starym składaku swojej babci. Synkowi kupiliśmy rower górski dopasowany do jego wzrostu. Wówczas chodziło mi o to, żeby zarazić żonę i dziecko pasją do jazdy na dwóch kółkach. Udało mi się moje zamiary wcielić w życie, bo dzisiaj nie wyobrażamy sobie weekendu bez jakiejś dłuższej rowerowej eskapady. Nasz syn ma już osiem lat i jeździ na świetnym rowerze górskim. Moja żona kupiła sobie nowoczesny Romet Jolene 7.0, na którym jeździ się bezpiecznie i wygodnie. Rower żony ma ramę w kolorze jasnego różu i świetnie się prezentuje na każdej trasie. Ja kupiłem sobie rower Romet, ale typowo trekkingowy. Podsumowując – żona i syn mają rowery górskie a ja rower idealny na trasę asfaltową i miejskie drogi. I właśnie od mniej więcej dwóch lat zwiedzamy w weekendy najciekawsze zakamarki Jury, ale ostatnio wypuszczamy się nawet na Podhale i w region Beskidu Śląskiego. Oczywiście jak już wspomniałem pakujemy nasze rowery na bagażnik samochodowy i jedziemy w miejsca, w których zaczynają się ścieżki rowerowe. Nic nie sprawia nam takiej radości jak te wspólne rowerowe wycieczki.

Na naszych rowerach jeździmy naprawdę sporo. Tylko podczas jednej wycieczki przejeżdżamy nawet kilkadziesiąt kilometrów. Jestem bardzo dumny z mojej żony i mojego syna, że dają radę na takich długich dystansach. Dobrze, że mamy naprawdę dobre rowery, które świetnie wykorzystują naszą energię wkładaną w ich rozpędzenie. Mam taki cichy plan, żeby zabrać moich najbliższych na taką dłuższą eskapadę gdzieś za granicę, ale chyba jest jeszcze za wcześnie dla naszego syna na dystans rzędu kilkuset kilometrów.