Kiedy byłam jeszcze dzieckiem, razem z rodziną przeprowadziliśmy się do Gdyni. Prawie codziennie, a dokładniej pięć razy tygodniowo jeździłam tą samą trasą do szkoły, gdzie zawoziła mnie moja mama. Kiedy trochę podrosłam, wciąż jeździłam tymi samymi drogami, ale już poruszałam się dzięki komunikacji miejskiej. Pamiętam, że za każdym razem na jednej z ulic widziałam duży plac, gdzie często jeździli moi rodzice, a nigdy nie wiedziałam w jakim celu. Jako dziecko oczywiście tworzyłam w głowie przeróżne, teraz dla mnie śmieszne, ale wtedy niepokojące historie.
Jak znalazłam się na magazynie?
Tak więc pewnego pamiętnego wieczoru postanowiłam przetestować własną ciekawość. Kiedy skończyłam zajęcia, tak jak każdego dnia wsiadłam do autobusu i ruszyłam w stronę domu. Tym razem, jednak wysiadłam kilka przystanków wcześniej. Myślę, że już się domyślacie, dlaczego to zrobiłam. Przeszłam przez ulicę na drugą stronę i udałam się w kierunku placu, na który przyjeżdżali moi rodzice. Kiedy tam dotarłam, ucieszyłam się, ponieważ zobaczyłam, że brama jest otwarta, więc nie powinnam mieć żadnego problemu z wejściem. Gdy już to zrobiłam, zobaczyłam wielkie pudła porozstawiane na całym placu. Wtedy były to dla mnie wielkie pudła, teraz mogę powiedzieć, że były to po prostu pomieszczenia, ale dla młodej mnie nie było to zrozumiałe. Kiedy dokonałam swojego odkrycia, dotarłam do domu, by pochwalić się rodzicom, co odnalazłam. Weszłam do kuchni z miną mówiącą, że przyłapałam ich na gorącym uczynku. Kiedy spytali się mnie, co się stało, powiedziałam, że wiem o wielkich pudłach. Po długich wyjaśnieniach rodzice w końcu zrozumieli, o czym mówię i zaśmiali się, mówiąc mi, że to miejsce, do którego chodzą to magazyn w Gdyni, gdzie jako architekci przetrzymują różnego rodzaju meble, kafelki i tego typu przedmioty. Aby mi to udowodnić, wsiedliśmy do samochodu i szybko pojechaliśmy na miejsce. Rodzice odnaleźli swój magazyn, otworzyli go i pokazali mi, co znajduje się w środku. Mówili prawdę, a ja ze smutkiem uznałam, że muszę pożegnać się z karierą detektywa.
Kiedy teraz o tym myślę, nie potrafię przypomnieć sobie, co tak bardzo zafascynowała mnie w tym magazynie i dlaczego moi rodzice, wynajmując go, wzbudzili we mnie takie podejrzenia. Historia, którą opisałam, jest opowiadana przez moją rodzinę dotąd. Daje humorystyczny obraz wyobraźni młodych osób. Gdybym miała teraz zgadywać, podejrzenia zapewne wynikały z detektywistycznych bajek, które uwielbiałam oglądać w dzieciństwie. Mimo wszystko, to co obserwujemy, zmienia naszą rzeczywistość.